niedziela, 17 października 2010

Trochę zaległości

Tak jak obiecałam pokażę moje ukończone prace. Nie wszystkie, ale choć trochę.

Na pierwszy ogień idzie Violet wypatrzony u Herbi. Jak wcześniej pisałam po blokowaniu okazał sie za duży, więc został spruty. Chwilowo nie miałam do tego projektu serca, dlatego postanowilam zrobić inny sweterek. Padło na RUBY według pomysłu Effci. Moj sweterek został trochę przedłużony i zrobiłam też dłuższe rękawy. Oto on


A tak prezentuje się z wkładką



Zrobiłam go z włóczki Cascade firmy Bergere. Bardzo go lubię i noszę namiętnie.

Violet od Herbi zrobię, ale trochę później.

Teraz kolej na szale. Są to oczywiście Summity. Pierwszy brązowy nie ma zdjęcia. Już go nie mam. Drugi to szary, właśnie zdjęty z drutów. Tak się prezentuje jeszcze bez blokowania i z niepochowanymi nitkami.

Trzeci szal to kolejny brązowy, tym razem już dla mnie. Tutaj robótki pilnuje hrabia Gustav.

Wszystkie szale robione są z włóczki Kasmir Himalaya. Nie mam już do nich serca, ale w kolejce czeka jeszcze jeden i mam nadzieję, że to już będzie ostatni.

Pomalutku zaczynam przygotowania do świąt. Musze przygotować trochę frywolnych aniołków, bo nie został mi ani jeden. Na pewno przybędzie też trochę gwiazdek.

Jo-hanah, agato, mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowane.

środa, 13 października 2010

Z robótkowego frontu

Dziś znowu bez zdjęć. Jakoś nie mam nastroju do pozowania. Ale myślę, że w najbliższym czasie uda się obfocić moje ostatnie robótki. Masowo produkuję Summity, choć już nie mogę na nie patrzeć. No ale jak się obiecało zrobić to trzeba się z tego zobowiązania wywiązać. Dla urozmaicenia pracy między tymi szalami zrobiłam jeszcze kolejny. Jest to Alpine z Victorian Lace Todey. Zdjęcia nie mam, bo już poszedł do właścicielki. Możecie tu zobaczyć jak wygląda, bo dokładnie taki sam już robiłam w zeszłym roku i na dodatek w takim samym kolorze. Zrobiłam go z dwóch motków Luny drutami 3,5.

Jo-hanah, agato, bardzo mi jest miło, że choć trochę za mną tęsknicie. Dziękuję Wam bardzo.

A teraz kończę ten krótki wpis i pędzę do dziergania kolejnych Summitów.

poniedziałek, 4 października 2010

Bardzo długo nie odzywałam sie, ale Jo-hanah swoim komentarzem pod ostatnim moim wpisem zmusiła do odezwania się. Dziergam, haftuję i plączę różne nitki, bo bez tego nie wyobrażam sobie mojego życia. No ale zdjęć robótek na tę chwile nie będzie, bo jakoś nie mam czasu zrobić zdjęć.

Wczoraj z Lucynką byłyśmy na kolejnym spotkaniu Maranciaków. Było fantastycznie i niech żałują te osoby, które tam nie dotarły, a było nas chyba ze dwadzieścia osób. Zdjęć nie ma, bo tak się spieszyłam, że zapomniałam aparatu. Ale trochę zdjęć można zobaczyć na forum.

Mój szal Summit, o którym pisałam tu już nie jest mój. Robiłam go z myślą o siostrze, więc musiałam napisać mój, bo ona poczytuje czasem mojego bloga, a miała to być dla niej niespodzianka. Dwa tygodnie temu byłam u siostry w Warszawie i dostarczyłam go osobiście. Szal się podobał.

Na warsztacie mam już trzeci Summit dla mnie, a w kolejce czekają chyba jeszcze dwa. Muszę mocno sprężać aby zdążyć z robótkami. No i pomału należy myśleć o świątecznych ozdobach i prezentach.

Mam nadzieję, że już tak długiej przerwy nie będzie.

Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających mnie.