Obiecałam pokazać mój Violet nie violet, ale go nie pokażę. Sweterka już niestety nie ma, ponieważ poszedł do prucia. Po blokowaniu i zszyciu okazało się, że jest za duży. A ja do prucia jestem pierwsza, więc długo się nie zastanawiałam i ten olbrzym uległ destrukcji.
Na pocieszenie pokażę szal i serwetkę z poprzedniego wpisu.
Na tym zdjęciu kolor jest najbardziej zbliżony do oryginału.
I jeszcze chusta.
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że potrzebny jest mi manekin, aby można było pokazać lepsze zdjęcia.
A to taki mały przerywnik zrobiony na uspokojenie po dokonanej tytułowej destrukcji.
Jak widać po paskach postępu Summit dalej się dzierga. A co z ze sprutym sweterkiem będzie? Muszę się głęboko zastanowić, bo na razie straciłam do niego serce.
Zula,dziękuję pieknie.
egunia, cieszę się, że do mnie zawitałaś. Ja do Ciebie zaglądam regularnie i podziwiam Twoje włóczki. Firankę robiłam jako jedyną pracę. więc pewno dlatego tak szybko mi to poszło.
agata, kończ szybko, a na pewno będziesz zadowolona tak jak ja jestem.
bean, cioci to ja też zazdroszczę tej chusty.
lamika88, dziękuję.
kachazet, kupuj, bo mimo tej cienkości całkiem fajnie sie z niej dzierga. Ja też mam pół szafy włóczek, a ciągle coś w niej przybywa.
Ale zaszalalas, taki wysyp duzych prac i to w dodatku takich co barrrdzo ciesza oko.
OdpowiedzUsuńOj, chyba zmienisz tytuł bloga na "Pruję więc jestem" ;-)
OdpowiedzUsuńChusta cudna, serweta piękna, sweterka szkoda....
Pozdrawiam, Ewa
Oj, szkoda sweterka :(
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się frywolitkowa zakładka :)
Pozdrawiam
Serweta jest niezwykle urokliwa, chusta ładna. A sweterka szkoda - po prostu żal, że się nie udał.
OdpowiedzUsuńChusta jest przesliczna. A urodę twoich robótek doceniam i bez manekina ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda-jak ja nie cierpie prucia,zawsze mi ogromnie żal straconych chwil.
OdpowiedzUsuńA serweta i chusta cudna
ja tez tak mam, że jak coś mi "nie podchodzi" to musze natychmiast spruć, żeby mnie w "w oczy nie raziło"
OdpowiedzUsuńfrywolitkowy przerywnik, cudny. Marzę o tym, żeby się nauczyć "frywolić"
pozdrawiam
Serwetka zachwycająca - kolor i wykończenie rewelacyjne. Nie dziwię się, że powtarzasz ten wzór.
OdpowiedzUsuńZ pruciem jedyna moim zdaniem metoda to od razu - inaczej się ślimaczy i ciągnie w nieskończoność.
...pozdrawiam...
Przepiękna i serweta i chusta...:-) Podziwiam za prucie... Nie cierpi,e tego robić... Zawsze pruje mi mama bo inaczej będzie robótka leżeć i leżeć i ani jej nie skończę ani nie spruje...;-D
OdpowiedzUsuńWitaj Małgosiu!
OdpowiedzUsuńWidzę ,że frywolitki już oswoiłaś , bardzo pięknie Ci wychodzą , a chusta to już kolejna zjawiskowa rzecz w Twoim wykonaniu , pamiętam taki śliczny szal / pajęczynka z mgły - zapomniałam nazwę/.
Bardzo mi się podobają ażurowe wzory z lekkich włókienek , ciocia będzie zachwycona .
Serwetka ma bardzo ciekawe wykończenie , no ale dla mnie to wszystko magia i czary .
Pozdrawiam Yrsa
Taka chusta to marzenie! Przepięknie wyszła!
OdpowiedzUsuńmnóstwo inspiracji tu u Ciebie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Serweta piękna a chusty zazdroszczę:)przymierzam się właśnie do nauki i zrobienia jakiejś...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia
Piękności... ja bym pewnie też zrobiła... przez 5 lat taką serwetę...
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobaja twoje frywolitkowe prace dlatego zapraszam do siebie po wyróżnienie jeśli masz ochotę
OdpowiedzUsuńhttp://moje-asylium.blogspot.com/2013/06/pierwsze-wyroznienie-i-nominacje.html