środa, 13 października 2010

Z robótkowego frontu

Dziś znowu bez zdjęć. Jakoś nie mam nastroju do pozowania. Ale myślę, że w najbliższym czasie uda się obfocić moje ostatnie robótki. Masowo produkuję Summity, choć już nie mogę na nie patrzeć. No ale jak się obiecało zrobić to trzeba się z tego zobowiązania wywiązać. Dla urozmaicenia pracy między tymi szalami zrobiłam jeszcze kolejny. Jest to Alpine z Victorian Lace Todey. Zdjęcia nie mam, bo już poszedł do właścicielki. Możecie tu zobaczyć jak wygląda, bo dokładnie taki sam już robiłam w zeszłym roku i na dodatek w takim samym kolorze. Zrobiłam go z dwóch motków Luny drutami 3,5.

Jo-hanah, agato, bardzo mi jest miło, że choć trochę za mną tęsknicie. Dziękuję Wam bardzo.

A teraz kończę ten krótki wpis i pędzę do dziergania kolejnych Summitów.

2 komentarze:

  1. Oj, nie zazdroszczę robótek, które się powtarzają ( przynajmniej ja nie lubię ), bo szybko mnie męczą.

    Szkoda, że nie ma fotek :( choć znając Ciebie, na pewno wszystko pięknie się prezentuje :)))
    Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że następnym razem post będzie już ze zdjęciami!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu! Koniecznie zrób fotki. Tak lubię oglądać Twoje prace!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz! Cieszę się, że chcesz zostawić tu swój komentarz. Dziękuję ;)