Dziś znowu bez zdjęć. Jakoś nie mam nastroju do pozowania. Ale myślę, że w najbliższym czasie uda się obfocić moje ostatnie robótki. Masowo produkuję Summity, choć już nie mogę na nie patrzeć. No ale jak się obiecało zrobić to trzeba się z tego zobowiązania wywiązać. Dla urozmaicenia pracy między tymi szalami zrobiłam jeszcze kolejny. Jest to Alpine z Victorian Lace Todey. Zdjęcia nie mam, bo już poszedł do właścicielki. Możecie tu zobaczyć jak wygląda, bo dokładnie taki sam już robiłam w zeszłym roku i na dodatek w takim samym kolorze. Zrobiłam go z dwóch motków Luny drutami 3,5.
Jo-hanah, agato, bardzo mi jest miło, że choć trochę za mną tęsknicie. Dziękuję Wam bardzo.
A teraz kończę ten krótki wpis i pędzę do dziergania kolejnych Summitów.
Oj, nie zazdroszczę robótek, które się powtarzają ( przynajmniej ja nie lubię ), bo szybko mnie męczą.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma fotek :( choć znając Ciebie, na pewno wszystko pięknie się prezentuje :)))
Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że następnym razem post będzie już ze zdjęciami!!!
Małgosiu! Koniecznie zrób fotki. Tak lubię oglądać Twoje prace!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie