poniedziałek, 4 października 2010

Bardzo długo nie odzywałam sie, ale Jo-hanah swoim komentarzem pod ostatnim moim wpisem zmusiła do odezwania się. Dziergam, haftuję i plączę różne nitki, bo bez tego nie wyobrażam sobie mojego życia. No ale zdjęć robótek na tę chwile nie będzie, bo jakoś nie mam czasu zrobić zdjęć.

Wczoraj z Lucynką byłyśmy na kolejnym spotkaniu Maranciaków. Było fantastycznie i niech żałują te osoby, które tam nie dotarły, a było nas chyba ze dwadzieścia osób. Zdjęć nie ma, bo tak się spieszyłam, że zapomniałam aparatu. Ale trochę zdjęć można zobaczyć na forum.

Mój szal Summit, o którym pisałam tu już nie jest mój. Robiłam go z myślą o siostrze, więc musiałam napisać mój, bo ona poczytuje czasem mojego bloga, a miała to być dla niej niespodzianka. Dwa tygodnie temu byłam u siostry w Warszawie i dostarczyłam go osobiście. Szal się podobał.

Na warsztacie mam już trzeci Summit dla mnie, a w kolejce czekają chyba jeszcze dwa. Muszę mocno sprężać aby zdążyć z robótkami. No i pomału należy myśleć o świątecznych ozdobach i prezentach.

Mam nadzieję, że już tak długiej przerwy nie będzie.

Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających mnie. 

2 komentarze:

  1. jak dobrze, że jesteś, bo już się martwiłam. Niecierpliwie czekam na fotki Twoich poplątanych niteczek!
    cieszę się bardzo, że spotkanie się Wam udało! Takie spotkania bardzo ładują akumulatory!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. no wreszcie! ;) ja też tu zaglądałam i cieszę się, że się odezwałaś :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz! Cieszę się, że chcesz zostawić tu swój komentarz. Dziękuję ;)